czwartek, 15 listopada 2012

Rozdział 5

Jessica

Slash chrapał tak zajebiście głośno, że myślałam, że zaraz ogłuchnę! Izzy najadł się i poszedł do swojego pokoju. Zaraz, zaraz czy Steven ssie kciuka? Normalnie jak dzieci... Duff namiętnie przytulał poduszkę i też chrapie. Wymknę się do mojego pokoju, a ci niech sobie tutaj śpią. Na paluszkach zakradłam się do schodów. Tylko żeby nie skrzypiały... Kurwa skrzypią jakby miały ze sto lat. Na szczęście się nie obudzili. Nawet nie wiem czy armagedon by ich postawił na nogi. Dobra teraz szybki prysznic i do wyrka. Po wsmarowaniu sobie wszystkich olejków i przebraniu się w pidżame, wskoczyłam co mięciutkiego łóżeczka. Jednak było coś co mi nie dawało spokojnie leżeć. No tak...Duff. Czuje coś w końcu do niego, czy nie? Kurwa kobieto nie oszukuj siebie. Lecisz na niego od kiedy powstali Gunsi. No właśnie. To jest Guns. Pijak, ćpun, czasem na dziwki pójdzie. Chociaż od roku żadnej nie przeleciał. Może rzeczywiście powinnam z nim być? Może...


- Wstajemy słoneczko! - usłyszałam krzyk nad moją głową.
- Kurwa...Misiek. Jak będziesz na kacu też cię będę tak budzić. - schowałam głowę pod kołdrę. 
- Nie pierdol. Wstawaj. Nie słyszysz co się dzieje za oknem? - uśmiechnął się. Rzeczywiście. Słyszałam hałasy jak na budowie. Kurwa co się dzieje? Wstałam z łóżka i podeszłam do okna. Na podwórku była gigantyczna dziura, którą okładali kafelkami.
- Misiek...czy to..
- Tak Jess. Właśnie robią nam kurwa zajebisty kurwa basen. - cieszył się Slash.
- Wow! Zajebiście! Ale, ale...kiedy, co, jak?
- Prezent od wytwórni za najlepiej sprzedający się singiel "Patience" 
- Ale ekstra! Już się nie mogę doczekać kiedy go skończą. 
- Steven już poleciał do sklepu po nowe bokserki.
- I tak znając go skończy bez nich.
- Cały Adler. Wiesz Izzy przygotował zajebiście pysznie śniadanie, jeśli chcesz się jeszcze na nie załapać to radzę ci się pośpieszyć. - powiedział Slash. Izzy rzadko robi śniadanie, ale jak już robi to robi je po mistrzowsku. Szybko założyłam pierwsze lepsze szorty i pierwszy lepszy t-shirt, który leżał na ziemi.  Zbiegłam na dół i już poczułam zapach jajecznicy. 
- Siemanko! - przywitałam się z Gunsami cała szczęśliwa.
- Witam śpiącą królewnę. - odparł Axl, który w rękach zaciskał widelec.
- A ty już zdrowy? - zapytałam.
- Po takiej wiadomości to kurwa każdy by był zdrowy. - wyszczerzył się brat.
- Załapałem się jeszcze? - wbiegł do kuchni Duff.
- Luzik. Dopiero jestem w trakcie. - odpowiedział Izzy. Basista spojrzał na mnie i się uśmiechnął. Ja odpowiedziałam mu tym samym.
- O której ty wczoraj poszłaś? - zapytał.
- Jakoś po 4. Steven głośno chrapał i nie mogłam w spokoju oglądać. - odpowiedziałam popijając gorącą kawę. W końcu Izzy nałożył naszej piątce upragnione śniadanie. Talerze były puste w mgnieniu oka. Po śniadaniu przyszedł Steven z nowymi bokserkami w kwiaty i marudził czemu to on nie załapał się na śniadanie. Na dworze dalej byli robotnicy. Mówili, że skończą w przeciągu 2-3 dni. Po śniadaniu każdy poszedł "swoją drogą". W porę zatrzymałam Duffa.
- Możemy pogadać? - zapytałam.
- Pewnie. Chyba się domyślam o co chodzi. - pogładził mnie po policzku.
- To może chodźmy na spacer. - zaproponowałam.
- Ubieram buty i możemy iść. - uśmiechnął się Duff. Dobra, tylko co ja mu powiem? Hej, Duff jednak się zdecydowałam być z tobą, super nie? Idiotka. 
- To idziemy? - zapytał.
- Tak, tak. Chodźmy. 

Chodziliśmy tak po ulicach bez najmniejszego celu. Nie no w końcu muszę się odezwać. Nie lubię takiej ciszy.
- Duff...
- Hmm?
- Mam sprawę. Chodzi o nas.
- O nas? - jego oczy zaświeciły jak dwa diamenty.
- Wczoraj wieczorem zdałam sobie sprawę. Nie jesteś dla mnie tylko przyjacielem, ale kimś więcej. Mi naprawdę na tobie zależy. - powiedziałam i pewnie dostałam rumieńców na twarzy.
- Naprawdę?
- Tak debilu! - zaśmiałam się i mocno go przytuliłam.
- Naprawdę chcesz być ze mną?
- Na to wygląda. - odpowiedziałam. Duff uśmiechnął się i mnie pocałował.
- Kurwa, jak ja cię cieszę. 
- A wiesz, że ja też. - cmoknęłam go w usta.


Axl

- Taa..no...rozumiem. Będzie na czas. Narka. - odłożyłem słuchawkę. 3 miesiące na nagranie 6 wersji demo. Nie jest źle, ale będzie trzeba się sprężyć. Tylko tym debilom muszę wszystko przekazać. 
- Chujki! Szybko do salonu! - wrzasnąłem na cały dom. Wkurwieni czy nie zjawili się. Ale tylko Izzy i Slash. Gdzie jest kurwa reszta roztrzepanców? No tak Adler siedzi przy tych robotnikach i podnieca się tym basenem. Wyszedłem na podwórko i podszedłem do kudłacza.
- Steven jest sprawa. 
- Zaraz. - odbąknął perkusista.
- Nie zaraz, tylko kurwa migiem do salonu. - pokazałem palcem na drzwi. Alder z miną zbitego psa poszedł ze mną do salonu.
- Dobra Axl, streszczaj się. - burknął Slash.
- Chwila, blondasa nie ma.
- Poszedł na randkę z twoją siostrą. - odparł Izzy.
- Kurwa, nie miało kiedy im się na amory zebrać. - ale na szczęście usłyszałem jak się drzwi otwierają. 
- Blondas do salonu jest sprawa.
- Co? Żadna cię nie chce.
- Jakiś ty kurwa zabawny. Zostaw moją siostrę i chodź. - w końcu cały komplet siedział na dupach w salonie. Więc zacząłem swoje jakże wspaniałe przemówienie.
- Dzwonili z Geffen. Jest kasa na nową płytę. A nawet dwie.
- Chyba nie chcesz powiedzieć, że mamy nagrać dwie płyty na raz?
- Jedną, ale w dwóch częściach. - wytłumaczyłem.
- Jesteś tego pewny? - zapytał Slash.
- Tak. Ja już mam napisane dwa kawałki, Izzy ze cztery. A za dwa tygodnie mamy nagrać 6 wstępnych utworów i mamy na to trzy miesiące.
- Nie głupi pomysł. - odparł Izzy. - Ale po wydaniu trzeba zrobić jakąś porządną trasę koncertową.
- No oczywiście, ale tym potem się będziemy martwić. A teraz chujki wracać do swoich czynności.
- Jest w tym domu jakiś ser, chleb? Cokolwiek? - zapytała moja siostra.
- Nie, ale każdy z nas będzie bardzo wdzięczny gdy pójdziesz po zakupy, a Izzy zrobi kolacje.
- Ej! - krzyknął Izzy, ale trąciłem go łokciem żeby się przymknął.
- Niech wam będzie. - ubrała kurtkę i wyszła. Wszyscy już się chcieli zbierać, ale...
- Ej! Ej! Nie tak szybko!
- No, ale już skończyliśmy na temat nagrań. - jęknął Steven.
- Siadać i słuchać mnie. Jaki dzień mamy na 6 dni? - zapytałem.
- Noo czwartek. - odpowiedział Izzy.
- A dokładniej?
- No 24 październik. 
- Urodziny Jess! - krzyknął Slash.
- Brawo geniuszu! Trzeba coś zorganizować. Po pierwsze składamy się po 50 dolców a ja ze Slashem pójdziemy jej kupić mega wypasiony prezent. Po drugie Duff zajmiesz się tortem, tylko pamiętaj nie cierpi owocowych tortów.
- No przecież wiem... - westchnął Duff.
- To dobrze, że wiesz co twoja dziewczyna lubi. - powiedziałem.
- Skąd wiesz? - zapytał zdziwiony.
- To moja siostra.
- Łoo stary gratuluje. - klepnął go po plecach Slash.
- Potem gratulacje, a teraz się skupcie. Izzy i Steven zajmą się żarciem i alkoholem. Ja zadzwonię do Bacha, żeby czymś ją zajął w czwartek, ale przez te 6 dni, Duff wychodź z nią często na spacerki romantyczne i inne pierdoły. W środę pójdziesz po tort to ja ją gdzieś wyciągnę. Wszystko zrozumieliście?
- Tak jest panie kapitanie. - stanął na baczność Slash.
- Ja w niedziele idę do Bacha to mogę mu przekazać. - powiedział Izzy.
- No czyli widzę żeśmy się dogadali. No to wracajcie do swoich zajęć. - wszyscy się rozeszli, a został tylko Steven.
- Teraz już na serio...-odparłem, a on z bananem na twarzy pobiegł na podwórko.


Jess

Dobra jakieś małe zakupy zrobiłam. Wracam do domu na pyszną kolacje Izziego. Nagle usłyszałam jakiś krzyk.
- Wynoś się stąd! Chcesz mieć więcej siniaków na swojej mordzie? - jakiś ochroniarz sklepu krzyczał na drobną blondynkę.
- Hej! Co tu się dzieje? - zapytałam. 
- Do tego sklepu nie mają wstępu tacy poobijani i brudni ludzie! Precz mi stąd!
- Proszę pana, niech pan się natychmiast uspokoi! Myśli, że założy kurtkę z napisem ochrona i już kurwa jest królem świata!? Gówno prawda! Już kurwa jakiś casting jest kto może wejść do tego sklepu? Może ta dziewczyna chciała sobie kupić opatrunek albo kawałek chleba? Ale niestety trafiła na takiego chuja jak pan. Debil. - odwróciłam się w stronę dziewczyny. Twarz zasłaniały jej blond włosy. Ręce miała brudne. Biedaczysko.
- Hej pomóc ci w czymś? - zapytałam.
- Niee.. dam sobie radę. - wstała i odwróciła się. Nadal nie widziałam jej twarzy.
- Naprawdę wszystko okej?
- Już jest okej, dzięki Jessy. - powiedziała i uciekła. Jessy? Ale,ale...
- Hej! Skąd znasz moje imię? - zapytałam. To fakt mam sławnego brata, ale nikt nie używał tego zdrobnienia. Chyba, że... nie... to nie mogła być ona. Nigdy by się nie doprowadziła do takiego stanu. A może? Dobra nie zaprzątaj sobie tym głowy. Wracaj do domu. Ale jeśli to była ona?

Siedzieliśmy wszyscy w salonie i czekaliśmy na kolacje w wykonaniu Izziego. W kuchni tak ładnie pachniało. Siedziałam wtulona w Duffa i wszyscy Gunsi oglądali telewizje.
- W poniedziałek do Los Angeles przyjedzie Bon Jovi. Piosenkarz jest umówiony z gubernatorem stanu, ponieważ gwiazda rocka chce wesprzeć jedną z największych fundacji na zachodzie kraju.
- Od kiedy on kurwa taki dobry jest. Aż mi się rzygać chce. - skomentował Axl.
- Znowu zaczynasz? - westchnęłam.
- No sorry kurwa, ale nie znoszę go od kiedy go poznałem.
- To było 10 lat temu...
- Ale i tak go nie cierpię.
- Jess, możesz nam streścić bieg wydarzeń? - zapytał Slash.
- W szkole on i John wyzywali się kto pierwszy osiągnie sławę, Axl raz dostał przez niego szlaban w szkole.
- Bo mi chuj nie chciał podpowiedzieć na sprawdzianie i babka mnie przyłapała jak gadałem.
- Od kiedy John wydał pierwszą płytę i stał się sławny jeszcze przez wami, Axl nienawidzi go 100 razy bardziej.
- Kurwa wkurwiał mnie. Nie wiem co ty w nim widziałaś... - westchnął brat.
- Słucham? - odparł Duff.
- Jezuu... stare dzieje. Szkolna miłość i tyle.
- Ile razy bym pawia nie puścił gdy was widziałem całujących się w parku, albo pod domem. Bleee...kurwa ohyda.
- Axl, daj na luz.
- Bardzo ciekawa opowieść. - skomentował Slash.
- Ile razy musiałem ich rozdzielać, bo by się pozabijali. - powiedział Izzy wnosząc do salonu miskę ze spaghetti.

Ale było pyszne. Uwielbiam jak Izzy gotuje. Przypomniała mi się ta dziewczyna sprzed sklepu.
- Axl, mogę cię na chwilę prosić.
- Coś się stało? - zapytał gdy poszliśmy do kuchni żeby spokojnie porozmawiać. Opowiedziałam mu o tym incydencie.
- Co za chuj z tego ochroniarza, ale co to ma do rzeczy.
- Axl ta dziewczyna powiedziała do mnie "Jessy".
- Victoria?
- Też na początku myślałam, że to ona.
- Na pewno to była ona.
- Skąd wiesz? Jaką masz pewność.
- Jutro pójdziemy do tego sklepu może tam będzie, albo chociaż pochodzimy po okolicy i poszukamy jej.
- A jak to nie będzie ona?
- To jest ona. Matka pewnie już ją dawno z domu wyjebała i teraz szuka ciebie.
- Ciebie też. - powiedziałam.
- Może też, ale nie wiem czy po tylu latach jeszcze czuję coś do mnie.


Duff

Mała wyprowadzka. Teraz Jess będzie mieszkała w moim pokoju. Już nawet zrobiłem jej miejsce w szafie. 
- Duff, przynieś mi pidżame! Leży na krześle. - krzyknęłam z łazienki. Wziąłem ciuchy i zapukałem do drzwi.
- Wejdź. - odpowiedziała. Stała przy umywalce w samym ręczniku. Boże jaka ona piękna.
- Możesz już wyjść. - powiedziała.
- Co? A tak już już. - wyszedłem od niechcenia. Pościeliłem łóżko i położyłem się. Myślałem o dzisiejszym dniu. Kurwa, Jess chodziła z Bon Jovim. Ale numer, ciekawe czego jeszcze o niej się dowiem. Wyszła  łazienki mając na sobie czarne bawełniane spodenki i koszulkę w Aerosmith. Położyła się koło mnie. Gładziłem jej brązowe włosy, a ona patrzyła się na mnie jak zahipnotyzowana.
- O czym myślisz? - zapytała.
- O tym co jeszcze o tobie nie wiem. - zaśmiałem się.
- Chodzi ci co Johna?
- Między innymi.
- Zazdrosny?
- Może. - odpowiedziałem. A ona zaśmiała się.
- Co ci tak wesoło?
- Jesteś taki słodki. - pocałowała mnie. A ja zacząłem ją łaskotać.
- Proszę przestań. - wiła się.
- A dostanę buziaka?
- No dobra. - i znowu mnie pocałowała. Przytuliłem ją do siebie. I nawet nie wiem kiedy zasnąłem.

7 komentarzy:

  1. OK to jebne spory komentarz <2
    Po pierwsze śniadanie robione przez Izzy'ego *-*
    Też chcę zjeść jajeczniczkę, którą zrobił stradlin <3
    Po drugie Duffy i Jess <3
    ło matko *-*
    Po trzecie basen :D
    Po czwarte ..po dziewiąte i setne zajebiste to wszystko że ojeju <3
    Kocham cie i czekam na nastepny rozdział .

    OdpowiedzUsuń
  2. Wow Izzy robi śniadanie a to dopiero.... *___*
    Duff i Jess jakie to słodkie!!
    Duffy ogólnie rzecz biorąc jest cudownie słodki.
    Basen...? No to będą imprezy i miss mokrego podkoszulka :P
    Zajebiście ci to wszystko wyszło nie mogę się doczekać kolejnego
    :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Bieeedna Jess, wszyscy chrapali ;DD
    Śniadanie Isbella <333 mmm ;PP
    A na scenę Duffa z Jess tyyle czekałam! No i wreszcie jest! ;DD Jaram się *_____*
    Była kiedyś z Bon Jovim - ciekawy fakt XD
    I jestem ciekawa co to za Victoria, więc pisz szybko! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mała zajebka z mojej strony ;P Piszę jedno, myślę drugie - chodziło mi o to, czy to jest Victoria ;D

      i zapraszam do mnie na nowy rozdział ;P

      Usuń
  4. Haha basen <3 to mnie rozwaliło xd Steven się ucieszył ;D
    Duff i Jess <3 Tyle na to czekałam ;P
    Czy to była Victoria ? Mi się wydaj, że tak ;P
    Izzy i śniadanie <3
    Urodziny Jess !
    Zajebisty rozdział czekam na następny ^.^

    A u mnie nowy xd http://gnr-moja-wlasna-historia.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej u mnie nowy rozdział zapraszam ; D

    OdpowiedzUsuń
  6. Znowu nowy i już ostatni rozdział tego opowiadania zapraszam xd
    http://gnr-moja-wlasna-historia.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń