środa, 7 listopada 2012

Rozdział 4

Jessica

Kolejny zwykły dzień. Ta monotonia mnie doprowadza do szału. Trzeba coś dzisiaj zrobić. Wyjść na miasto albo coś. Ale nie lubię sama spacerować. Przy okazji chciałam z kimś porozmawiać, wyżalić, pożartować. Już wiem kto jest do tego idealną osobą.
- Axl? - powoli otworzyłam drzwi do jego pokoju.
- Co jest skarbie? - zapytał z troską w głosie. Tylko do mnie potrafi tak mówić.
- Chodźmy na miasto połazić. Nudzi mi się. Pogadamy, pójdziemy na piwo. - zaproponowałam.
- Coś cię trapi? - zapytał. Jasnowidz jebany czy czyta mi w myślach?
- Chciałam pogadać.
- Okej smarkulo. Za 10 minut czekam na dole. - pocałował mnie w czoło i poszedł do łazienki. Tak wiem, że Axl jest czasem niezrównoważony i niemądry. Ale jakoś dla mnie zawsze będzie starszym, opiekuńczym, kochanym bratem. Te określenia nie pasują do niego? Jednak według mnie pasują w 100%, ale tylko ja się z tym zgodzę.


Axl

Szliśmy tak przez jedną z głównych ulic gadając praktycznie o pierdołach. Usiedliśmy na ławce w parku. Zapanowała cisza. Jess milczała. Co dręczy moją młodszą kochaną siostrzyczkę?
- Axl...- wydusiła z siebie.
- Słucham ja ciebie.
- Głupio mi...
- Co?
- Chodzi o Duffa...i Sebastiana...
- Co ci zrobili. Kochanie jedno słowo i tak im kurwa spiorę te buźki, że ich własne matki nie poznają.
- Axl nie! Bo wtedy jak byliśmy u Bacha. I jak poszłam do kuchni, a on za mną to wtedy...wtedy mnie pocałował i się zapytał czy nie chce z nim być. A to wszystko widział Duff! I był zły. Powiedział, że on coś do mnie czuje. Boże, co ja mam zrobić. - wtuliła się do mnie załamana.
- No to nieźle im namieszałaś w głowach. Chociaż nie dziwię im się. Jess.
- Hmm?
- Czujesz coś do Bacha?
- Nie, chyba. To mój przyjaciel.
- A Duff?
- No też...ale na nim jakoś bardziej mi zależy...
- I to widać.
- Serio? - zapytała zdziwiona. - No, ale co ja mam teraz zrobić? - powiedziała zrezygnowana.
- Zrób tak żebyś była szczęśliwa. Kto jest tobie bliższy ten będzie dla ciebie najlepszy smarkulo. - uśmiechnąłem się do niej. Jess spojrzała w niebo. Zamyśliła się i to bardzo.
- Kocham cię braciszku. - przytuliła się do mnie.
- Ja ciebie też smarkulo.


Jessica

Kiss...Kiss...O! Queen! A nie mam już tą płytę. Tą też... kurwa Poison. Spalić to ścierwo. Znowu Kiss...ich też nie cierpię. O jest! Aerosmith "Toys In the Attic". Tyle jej szukałam.
- Sebastian mam! - zawołałam do niego. 
- A Black Sabath widziałaś gdzieś? - zapytał.
- No właśnie nie. Kurwa sami Kissi. Rzygam nimi.
- Ja też nie przejmuj się. Chodźmy zapłacić. Kiedy indziej znajdę coś dla siebie. - oznajmił. Dzisiaj wybrałam się z Bachem do miasta. W końcu to mój przyjaciel, a nie chcemy tego zepsuć przez tamtą sytuacje. Udaliśmy się w stronę kas. Ale po drodze przykuło moją uwagę srebrne opakowanie, a w niej 5 kostek związanych z Aerosmith. Płytę biorę dla siebie, ale dla Miśka wezmę te kostki. Uwielbiał ich, a swoją kolekcje płyt zabraniał ruszać. Wzięłam srebrne pudełeczko i zapłaciłam za całe zakupy.
- Dobra piękna ja spadam na próbę. Jeszcze się spotkamy. Narazie. - cmoknął mnie w policzek.
- Narazie. - uśmiechnęłam się i poszłam w swoją stronę. Ledwo weszłam do domu, a już przywitał mnie uśmiechnięty Adler.
- Hej księżniczko.
- Siemka Popcorn. Jest może Slash? - zapytałam i w tym momencie Steven uchylił się a dostałam poduszką w twarz.
- Kurwa...- skomentowałam. 
- Sorry piękna, miało być w tego skurwiela. Kupiłaś to co chciałaś?  zapytał.
- Tak i coś jeszcze mam dla ciebie. - uśmiechnęłam się.
- Dla mnie? A czym sobie zasłużyłem? 
- Misiek, nie pierdol tylko siadaj. - wyjęłam z torby srebrne pudełko i wręczyłam je Slashowi. Jego oczy zabłysły. Trzymał prezent jakby to było niemowlę.
- Woow. Jess...dziękuje...jesteś kochana. - rzucił się na mnie i mnie mocno przytulił.

Nadszedł wieczór. Cała nasza rodzinka Gunsów siedziała w salonie i kompletnie nic nie robiła. Nawet telewizor był wyłączony. Ja siedziałam wtulona w Axla, co jakiś czas spoglądałam na Duffa i uśmiechałam się do niego. Minęła minuta, dwie, trzy, dziesięć i nic. Nie no kurwa trzeba coś zdziałać, bo zdechniemy zaraz.
- Ludzie! Ruszcie dupy i chodźmy gdzieś! - krzyknęłam.
- Ale gdzie? Do Rainbow nie mamy wstępny za tą bójkę, a The Roxy nie czynne dzisiaj, bo remont mają. - odpowiedział smutno Adler. 
- Idę na dziwki. - powiedzieli na raz Izzy i Slash. Wszyscy parsknęli śmiechem.
- Mogę z wami? - zapytał niewinnie Steven.
- Zapnij rozporek i chodź. - powiedział Izzy zakładając kurtkę.
- Zostawiacie nas tak? - zapytałam.
- A co idziesz z nami na dziwki? - śmiał się Slash.
- Może jednak nie, Misiek. - odpowiedziałam. Zauważyłam, że Axl trochę zbladł i kurczowo trzyma się za głowę.
- Ej kochanie wszystko okej? - zmartwiłam się.
- Łeb mnie napierdala.
- Idź się połóż. Duff przynieś szklankę wody i coś na ból głowy. - poprosiłam basistę i udałam się z Axlem do jego pokoju. Skulił się na łóżku, a ja okryłam go kocem. Nagle przyszedł Duff. Podał Rose'owi szklankę wody i tabletkę. Łyknął od razu i przyłożył głowę do poduszki. Cmoknęłam go w policzek, powiedziałam dobranoc i wyszłam.
- Chodź coś obejrzymy. - zaproponował Duff. Kiwnęłam przytakująco głową i zeszliśmy na dół. Zaproponowałam, że pójdę do kuchni i przygotuje coś do żarcia. Pozwoliłam mu wybrać film. Ja robiłam tosty z podwójnym serem...mniam i po piwku dla mnie i Duffa. Wzięłam talerz z jedzeniem i poszłam do salonu.
- I co wybrałeś? - zapytałam.
- Koszmar z ulicy wiązów 1 i 2.
- O to zajebiście. Mi się podoba. - uśmiechnęłam się i podsunęłam mu talerz z żarciem pod nos. 
- Ale ładnie pachną. Dzięki Jess.
- Smacznego.

Uwielbiałam ten horror, więc oglądałam go z ciekawością. Ale zmęczenie dało się we znaki. Oparłam się o basistę, ale oglądałam dalej. Nie zamykałam oczu. O scena jak para nastolatków wyznaje sobie miłość. Jakie to słodkie. Od razu miałam przed oczami Axla i Vicky. Boże jak mi jej brakuje. Gdzie ty jesteś? Czemu się nie odezwiesz? Eech... no właśnie Duff dalej czeka. Co mam z nim zrobić. Kurwa, podoba mi się jak cholera... Jeszcze jest dla mnie taki słodki...
- Jess! - wyrwał mnie z zamyśleń McKagan. - Film już się skończył. Oglądamy 3 część czy jesteś zmęczona?
- Możesz włączyć. - odpowiedziałam. Basista wstał aby włożyć kasetę z 3 częścią filmu. Gdy wrócił na miejsce zagadałam go:
- Duff...
- Hmm?
- Czy według ciebie jestem ładna? - ja pierdole, ale debilne pytania zadaje.
- Słucham? - zdziwił się.
- No jestem ładna czy nie?
- Jessica...jesteś najpiękniejszą i najfajniejszą dziewczyną jaką znam... i ty chyba już o tym dobrze wiesz... - zaczerwienił się. Boże, jaki on kochany.
- Wiem... - spojrzałam mu w oczy. Nie wiem może to był zaplanowany odruch albo nie, ale delikatnie musnęłam jego usta. Były takie ciepłe. Spojrzał na mnie oszołomiony. No pocałujesz mnie czy nie?
- Jessy...
- Nikt tam do mnie dawno nie mówił. - uśmiechnęłam się. I...tak! W końcu mnie pocałował. Poczułam jego dłoń na moim policzku. Żeby ta chwila trwała wiecznie. Ale nie...wiedziałam, że ktoś spieprzy. Usłyszeliśmy Axla, który schodził jak 3-tonowy słoń.
- It's so easy, easy... - nucił pod nosem. - O siema, nie zauważyłem was. Co robicie? - zapytał. Duff był wyraźnie zażenowany. 
- Oglądamy film. A tobie już lepiej? - zapytałam.
- Tak, ale nadal mi ćmi w tym łbie. Przyszedłem tylko po wodę i już sobie idę. - wziął butelkę i mrugnął do mnie znacząco. Wrócił do pokoju. Spojrzałam na Duffa.
- To na czym skończyliśmy? - zapytał zawadiacko. I znowu mnie pocałował. Jak on zajebiście całuje. Teraz to już chyba nam nikt nie przeszkodzi. A jednak się myliłam. Usłyszeliśmy huk otwieranych drzwi. Wrócili pijani: Slash, Izzy, Steven. McKagan wyraźnie był poddenerwowany.
- Już jesteście? - zapytał.
- Jak widać mój kochany wysoki blondasku. - uśmiechnął się Slash.
- Co już żadna nie chciała się z wami ruchać? - ciągnął dalej Duff.
- Ej blondas, ja cię bracie kocham, ale bez takich mi tu... - Misiek nieźle się chwiał.
- Właśnie! Wszystkie były nasze! - krzyczał Steven.
- Stevenku skarbie, nie drzyj tak mordki, bo Axl źle się czuje i śpi. - wytłumaczyłam mu. 
- Uuups... sorry resory. Będę cichuteńko jak myszka pod mopem czy pod czymś tam. - rozłożył się na fotelu. Izzy usiadł w kuchni i zajadał się resztą tostów, które zostały. Slash usiadł na dywanie i gapił się w telewizor.
- No to jesteśmy skazani na nich. - szepnęłam Duffowi do ucha. Zaśmiał się i cmoknął mnie w policzek.

5 komentarzy:

  1. Ooo będe pierwsza ;D
    Hahah Duff i Jess <3 ale musieli im przeszkodzić xd
    Rozwaliło mnie "Będę cichuteńko jak myszka pod mopem czy pod czymś tam" ;D
    Zajebiście czekam na następny xd

    A u mnie nie wiem kiedy będzie bo raczej na telefonie rozdziału nie napisze xd

    OdpowiedzUsuń
  2. A jednak nie kazała mu długo czekać.
    Nie wiem dlaczego ale wydaje mi się że Axl'a "specjalnie" zaczęła boleć głowa bo chciał zostawić Duffa i Jess samych x'D
    Takie tam moje spiskowe teorie dziejów x'D
    Widać że Jess mimo tej sytuacji w kuchni nadal są przyjaciółmi. Tylko jestem ciekawa czy Bach na prawdę dał sobie już spokój.
    Czekam na następny :D

    OdpowiedzUsuń
  3. No w końcu zrozumiała! ;DD haha ;D
    Biedny Axl... główka boli ;P
    Hahahaha rozjebało mnie, jak Slash się spytał, czy Jess chce iść z nimi na dziwki XD
    No oczywiście zawsze musiał im ktoś przerwać noo! A już liczyłam na pikantną scenę ^^

    OdpowiedzUsuń
  4. Właśnie przeczytałam twoje opowiadanie i stwierdzam że jest po prostu zajebiste. Duff jeste taki słodki że masakra. Mam nadzieje że uda mu się z Jess. Nie mogę się doczekać kolejnych rozdziałów a tak przy okazji zapraszam do mnie ;-)

    OdpowiedzUsuń
  5. hej u mnie nowy xd http://gnr-moja-wlasna-historia.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń