wtorek, 12 marca 2013

Rozdział 7

NA POCZĄTKU CHCIAŁAM PRZEPROSIĆ ZA TAK DŁUGĄ NIEOBECNOŚĆ, ALE NAPRAWDĘ NIE MIAŁAM GŁOWY DO PISANIA, ALE OBIECUJE NADROBIĆ :)
BŁAGAM O WYBACZENIE I ZAPRASZAM DO KOLEJNEGO ROZDZIAŁU :D


Jess

 Boże, dziewczyno coś ty z sobą zrobiła. Wyglądasz jak strach na wróble. Vicky leżała na kanapie w salonie, a ja czuwałam obok niej. Miała wielkie sińce pod oczami. Impreza? Skończyła się godzinę temu. I dobrze. Slash i Steven dopijali  alkohol, Izzy z Duffem sprzątali, a ja i Axl siedzieliśmy przy niej. Kiedy ona sie obudzi? Biedactwo. Co jej się stało? 
- Jess idź spać, ja przy niej posiedze. Jak się obudzi to dam ci znać. - Axl pogładził mnie po głowie jak 3-letnie dziecko. 
- Nie, nie chce mi się spać. - odparłam cicho. Vicky zakaszlnęła. Mój brat od razu stanął na nogi.
- Axl, czekaj. Budzi się. - usiedliśmy przy kanapie i ją obserwowaliśmy. Powoli otwierała oczy. Rozejrzała się po pokoju, a potem jej wzrok zatrzymał się na nas.
- J-jessy? Axl? - wydukała.
- Boże, Vicky...jak się czujesz? - zapytałam.
- Ja...ja... przepraszam. - mówiła szeptem.
- Kochana nie masz za co. Jak się czujesz? Czegoś potrzebujesz? - martwiłam się.
- Vicky, jesteś cała blada. Głodna jesteś? Izzy coś ci przygotuje. - odezwał się Axl. Blondynka patrzyła na niego dłuższy czas.
- Dziękuje. - uśmiechnęła się lekko. Brat pobiegł do Izziego.
- Vicky, co się stało? - zapytałam. Ta przeszła do pozycji siedzącej i jeszcze raz rozejrzała się po pokoju.
- Jessy, ja przeprasza za wszystko. 
- Skarbie, nie masz o co. Zjesz i opowiesz co się stało. - pogładziłam ją po głowie. Izzy przyszedł z odgrzaną porcją spaghetti i kawałkiem ciasta. Vicky zjadła wszystko w mega szybkim tempie. Widać, że była wygłodniała. Chwilę posiedzieliśmy w ciszy. Ja, Izzy, Axl i ona. Vicky wzięła głeboki oddech i zaczęła mówić.
- Ja musiałam uciec.
- Ale co się stało?
- Rodzice nie przeżyli wypadku, a babcia ciężko zachorowała i trafiła do hospicjum. - zaczęła mówić i widziałam jak zbierało jej się na płacz. - Zamieszkałam u wujka. U brata mamy. Nigdy nie mieliśmy z nim kontaktu. On był tyranem. Przygarnął mnie tylko ze względu na mój majątek po rodzicach. Bił mnie i znęcał się nade mną psychicznie. Dwa miesiące temu uciekłam i nie mam zamiaru tam wracać. - rozpłakała się. Przytuliłam ją do siebie, próbowałam uspokoić. Axl podszedł do nas i gładził ją po głowie.
- Vicky zostaniesz u nas. Jess ma wolny pokój. - powiedział brat.
- No właśnie.
- Nie chce wam siedzieć na głowie. - odparła zapłakana.
- Tyle dla nas zrobiłaś gdy mieszkaliśmy w Lafayette. Jesteśmy ci wdzięczni, dlatego teraz my ci pomożemy. - odpowiedziałam.
- Dziękuje. - przytuliła mnie i Axla. - A co z resztą? - zapytała.
- Nie będzie miała nic przeciwko. - uśmiechnął się Izzy.
- Zobaczysz Steven to takie wyrośnięte dziecko, jest mega kochany. Slash ci we wszystkim pomoże, a na Duffa też będziesz mogła liczyć. - odpowiedziałam. - A teraz chodź ze mną. Chłopaki wybaczcie, ale trzeba pokazać naszej nowej lokatorce mieszkanie. - uśmiechnęłam się i zaprowadziła ja do mojego byłego pokoju. Dałam jej trochę moich rzeczy i pokazałam gdzie jest łazienka. Powiedziałam jej żeby zrobiła sobie długą i odprężającą kąpiel. Była nam tak wdzięczna. Zeszłam na dół do salonu zobaczysz co z chłopakami. Wszyscy tam siedzieli.
- I jak? - zapytał Axl.
- Bierze kąpiel. Poinformowałeś ich?
- Tak, wszystko wiedzą i nie mają nic przeciwko.
- Kochani jesteście. - zwróciłam się do nich.


Vicky poszła spać. Niech odpocznie. Pewnie będzie spała do południa. Ja leżałam w łóżku i rozmyślałam. Do pokoju wszedł Duff w samych bokserkach. Właśnie wyszedł spod prysznica. Boże jaki on seksowny.
- Biedna dziewczyna. - westchnął. - Axl nam wszystko powiedział.
- Ważne, że się odnalazła. Jestem zmęczona. - basista położył się koło mnie. 
- Ubrałbyś się. 
- Nie pasuje ci coś? - zaczęłam się śmiać. 
- Oprócz tych bokserek to by było wszystko okej.
- Ty mała! - zaczął mnie łaskotać.
- Duff przestań jestem zmęczona, chce iść spać!
- To dobranoc. - pocałował mnie czule i przytulił do mnie. 


Axl

Tyle wrażeń. O dziwo pierwszy wstałem z nich wszystkich. Poszedłem do kuchni i zrobiłem sobie kawy. Siedząc przy stole usłyszałem, że ktoś po cichu schodzi po schodach. To była Vicky w ubraniach mojej siostry.
- Cześć Vicky. - uśmiechnąłem się na jej widok.
- Witaj Axl. - równie pięknie się uśmiechnęła. 
- Jak się spało? - zapytałem.
- Dobrze, zrobię naleśniki, chcesz?
- No pewnie. Jesteś drugą osobą w tym domu, która umie gotować zaraz po Izzym.
- Jessy dalej wszystko przypala? - zapytała.
- Żeby tylko przypalała. - zaśmiałem się. Tym razem usłyszeliśmy bardzo głośnie kroki ze schodów. To był Slash.
- O kurwa, a ja myślałem, że to znowu Izzy odezwało się w nim dobre serduszko i robi nam śniadanko, a tu widzę piękniejsze zaskoczenie.
- Slash już nie podrywaj. - skomentowałem.
- No chyba kurwa jakiś komplement mogę powiedzieć? - zirytował się. Vicky podała nam porcję naleśników. Jaka ona kochana. Po chwili usłyszeliśmy śmiechy. To Steven zbiegł ze schodów trzymając moją siostrę na barana.
- Przystanek kuchnia: wysiadać. - powiedział Steven. - Witam kolejną osobniczkę płci pięknej w naszych skromnych progach.
- Następny...-westchnąłem. Nie żebym był zazdrosny, tylko to jest irytujące. Jess spojrzała na mnie wymownie. No przecież mówię, że nie jestem zazdrosny.
- A gdzie Duff? - zapytał Slash.
- Śpi jeszcze. Ej misiek podziel się. - poprosiła Jess widząc czym się kudłacz obżera. Spóźnieni Duff i Izzy nie załapali się na te pyszności, więc zadowolili się zwykłymi kanapkami. Po śniadaniu zagadałem do Vicky.
- Ej słuchaj może się gdzieś przejdziemy?
- A wiesz, że chętnie. Chcę trochę poznać Los Angeles od tej lepszej strony. - uśmiechnęła się. W ciągu kilku minut byliśmy gotowi do wyjścia. Postanowiłem jej zrobić małą niespodziankę i poszliśmy do centrum handlowego.
- Słuchaj piękna, ja się na babskich pierdołach nie znam, dlatego masz tu parę dolców i idź se kup jakieś łaszki.
- Boże, Axl przecież to dużo pięniędzy!
- Nie będziesz przecież łaziła w ciuchach mojej siostry. Przecież wiem, że masz inny styl od niej. Masz i idź se coś kup. Za dwie godziny się znowu tu spotkamy. W między czasie ja rozdam parę autografów i pójde do muzycznego. Pa. - pocałowałem ją w czubek głowy i poszedłem w swoją stronę.


Jess

Już Axl gdzieś porwał moją przyjaciółkę. I co ja mam robić? Może poleniuchuje na leżaku, na basenie? Tak to dobry pomysł. Przebrałam się w kostium, nadmuchałam materac i pływałam na nim po wodzie. Ale słońce praży. Ciekawe jak to będzie między Vickim, a Axlem...Hej! Co jest?! Po chwili wylądowałam w wodzie. No tak... Slashowi i Stevenowi zachciało się żartów.
- Wielkie dzięki... - odparłam.
- Ależ nie ma za co księżniczko. - śmiał się Popcorn.
- Twój brat już na randce z blondyneczką. - skomentował Slash.
- Wiem, wiem. A Duff i Izzy na zimne piwo poszli. Idę się przebrać. - wyszłam z basenu. Nici z opalania. Za to oni nieźle się bawili w wodzie. Wysuszyłam się i przeebrałam w jakieś lekkie ciuchy, a mokre jeszcze włosy zwinęłam w koka. Usłyszałam, że ktoś przyszedł. Zeszłam szybko na dół. Izzy i Duff wrócili. 
- Ja pierdole, ale upał na mieście. Cześć skarbie. - pocałowałam go na przywitanie.
- Spotkaliście może Axla z Vicky? - zapytałam.
- A ten już z nią randkuje? - zaśmiał się Izzy.
- Po śniadaniu wyszli gdzieś razem.
- Mniejsza o nich, kto chce lody? - zapytał Stradlin trzymając w ręku dwa duże pudełka lodów. Natychmiast zjawiła się cała reszta.

Wieczorem wróciły nasze gołąbeczki. Byli na zakupach, bo Vicky wróciła z torbami. No proszę jaki Axl ma gest. Zaprowadziłam przyjaciółkę do pokoju, żeby mi wszystko opowiedziała. 
- Axl jest taki kochany. Zabrał mnie na zakupy. Kupiłam trochę bluzek i spodni. Potem poszliśmy na lody jak za dawnych lat.
- Vicky, czujesz coś do Axla.
- Był moją pierwszą miłością. Coś tam na pewno czuje. Zawsze będzie dla mnie ważną osobą.
- Tęsknił za tobą.
- Naprawdę?
- I to bardzo. 
- Wiesz Jessy, zazdroszcze ci. Masz wspaniałego brata, chłopaka i przyjaciół.
- Skarbie, przyjaciół ty też masz zajebistych, ale poczekaj jeszcze aż poznasz Skid Row. Niech tylko wrócą z trasy.
- Fajnie. Czasem mi brakuje tych starych czasów. Ty, ja, Axl, Izzy i John. No właśnie masz z nim kontakt?
- Widziałam się z nim przed imprezą. 
- A teraz jesteś z Duffem. Widać, że jesteś szczęśliwa. Kiedyś ty miałaś pod górkę, a teraz ja tam mam. Masz zajebistą rodzinkę.
- Mamy rodzinkę. Teraz ty też do niej należysz. - uśmiechnęłam się. Vicky mocno się do mnie przytuliła i podziękowała za wszystko.