czwartek, 1 listopada 2012

Rozdział 3

Jessica

Szłam sobie w czwartkowe popołudnie po jednej w głównej ulic miasta aniołów. Ogólnie nic ciekawego. Tylko ludzie w garniturach latający z kawą. Sklep z ciuchami - nuuda! Sklep z książkami - mam taki duży zbiór, a takie wielkie zaległości, więc lepiej nie wchodzę, bo wykupię pół księgarni. Sklep muzyczny - zamknięty kurwa. Dobra wracam do domu, nic tu po mnie. Auć!
- Sebastian?
- Siema Jess, przepraszam, przepraszam i jeszcze raz przepraszam. - pomógł mi wstać. Cóż za dżentelmen. 
- Nic ci nie jest?
- Oprócz wstrząsu mózgu, złamanego barku i obitego kolana to nic. - Bach spojrzał na mnie ze strachem. - Żartuje nic mi nie jest. - zaśmiałam się. Sebastian westchnął z ulgą.
- Ty to czasem jesteś nienormalna. Człowieka do grobu wprowadzisz.
- Przesadzasz. - uśmiechnęłam się. - A tak w ogóle co ty tutaj robisz?
- Wyszedłem z domu na spacer. Rachel teraz lata w okół Marii i nie ma czasu teraz.
- Zakochany jest. Dajcie mu spokój. Niech trochę ma od życia. Zobaczycie wy też będziecie jeszcze latać za dziewczyną. - zaśmiałam się.
- Może masz racje. Ale to jeszcze trochę potrwa. - westchnął Sebastian i spojrzał na mnie.
- Znajdziesz jeszcze tą jedyną i będziesz szczęśliwy, zobaczysz.
- Dziękuje ciociu dobra rada. - zaśmiał się Bach.
- Ależ proszę bardzo. Dobra ja lecę. Axl chodzi poddenerwowany po tym jak się dowiedział co z Erin.
- Narka księżniczko.
- Narazie. - uśmiechnęłam się i skręciłam w swoją przecznicę.

Weszłam do domu. Panowała w nim dziwna cisza. Zauważyłam Slasha rozłożonego na kanapie.
-  Siema misiek. - usiadłam obok niego.
- A gdzieś ty się szwędała?
- A w centrum byłam i Bacha spotkałam.
- Zawsze musisz na niego trafić. - zaśmiał się Slash.
- Ma się to szczęście. - nagle usłyszeliśmy jak ktoś zbiega z dołu i krzyczy.
- Oddawaj to cwelu jebany! - darł się Duff.
- Złap mnie najpierw wyrośnięta wieżo! - śmiał się Steven i oboje zaczęli się gonić wokół stołu jadalnego.
- Nie masz co ludziom podkradać tylko ich bieliznę? - zirytował się McKagan.
- Mój drogi przyjacielu. To twoja ostatnia para czystych gaci. Pod spodnami nic nie masz. Pasek ci schowałem. A za 15 minut idziesz z Axlem do Geffen. Powodzenia. 
- Ty kurwa pojebany chuju! - wściekł się Duff i uporczywie trzymał spodnie aby mu nie spadły.
- To co? Dasz tą wódkę co chowasz pod łóżkiem? - zapytał Popcorn.
- To on chowa przed nami alkohol? - zerwał się Slash.
- No niestety przed wami trzeba. - mruknął posępnie basista. Nagle dało się słyszeć krzyk Axla.
- Duff farbowany idioto! Szykuj się! Nie chce kurwa się spóźnić!
- Kurwa dam wam dwie butelki wódki, ale oddajcie mi te gacie. - prosił Duff. Swoją drogą słodko wyglądał taki bezbronny. W głębi duszy modliłam się żeby mu nie oddali tych majtek, a spodnie przez przypadek się osunęły. Slash i Steven udają, że się naradzają.
- Umowa stoi. - wyszczerzył się Adler i wręczył McKaganowi jego własność.
- Kurwa...gacie za dwie butelki wódki... ja pierdole. - majaczył pod nosem poszkodowany basista.


Axl

No to wracamy z Geffen. Mamy już myśleć nad nową płytą. Ale ja chce żeby to był przełom w naszym zespole. Coś naprawdę wielkiego. Coś co przebije sukces AFD. Ale byśmy byli wtedy zajebiści.
- Przepraszam... - usłyszałem czyiś głos.
- Czego? - odwróciłem się i zobaczyłem małą blond dziewczynkę na oko z 7-8 lat. Ubrana w czarną koszulkę z naszym logiem, niebieskie jeansy i czerwone trampki.
- Pan jest Axl Rose z Guns N' Roses? A pan to basista McKagan? - spojrzała na każdego z nas.
- Tak to my. - wmurowało Duffa.
- Czy moglibyście mi się podpisać. Mam kartkę i kredki. Bardzo proszę. - no grzech by było odmówić takiej małej dziewczynce. Kurde tyle lat, a już nasza fanka. Wziąłem niebieską kredkę i nabazgrałem swój autograf.
- Dla?
- Jestem Anna. - przedstawiła się dziewczyna.
- Dla naszej najmłodszej i najfajniejszej fanki Anny. Axl Rose i Duff McKagan. - przyczytałem to co było na kartce.
- Słuchaj maleńka, a czemu jesteś taką naszą fanką? - zapytał Duff.
- Mój tatuś uwielbia rock n' rolla. 
- Wiesz od kogo się uczyć. - uśmiechnąłem się. Nie wiem czemu, ale ta mała zapadnie mi w pamięci przez długi czas. 
- To ja już pójdę do domu i pokaże tacie to mam. Do widzenia. - powiedziała przeszczęśliwa.
- Narazie mała. - pożegnaliśmy się.
- Jak ja bym chciał mieć taką córę. - westchnął Duff.
- Spokojnie, dorobisz się nie tylko córki. - zaśmiałem się.
- Po wydaniu nowej płyty czas się ustatkować. - powiedział stanowczo.
- Kurwa, McKagan nie poznaje cię. Największy pijak i imprezowicz z całej grupy chce się ustatkować?!
- No, a czemu nie? Kiedyś będzie trzeba. I moje dziecko będzie na ulicy spotykać gwiazdy rocka i prosić je o autograf. - uśmiechnął się blondas.

Wróciliśmy do domu. W salonie słychać było jakieś chichoty. Na naszej kanapie siedziała moja siostrzyczka z Bachem. Spojrzałem na minę Duffa i jakby nie był zadowolony z jego obecności z Jess.
- A wam co tak wesoło? - zapytałem.
- Najwidoczniej mamy dobry humor. - odpowiedziała siostra. Mój wzrok powędrował na stolik. 
- No jeśli się wypiło 0,5 litra Danielsa to dziwnie żeby nie mieć dobrego humoru.
- Oj tam braciszku czepiasz się. - chichotała Jess.
- Tej pani już podziękujemy. - odstawiłem jej szlanke. - A ty Bach teraz będziesz skazany na nas.
- Kurwa, zamiana towarzystwa na brzydsze i mniej atrakcyjne? Jakoś to uboleję... - westchnął Sebastian.
- No kurwa, spójrz na mój tyłeczek i nie mów, że nie jestem atrakcyjny. Będziesz przebywał w towarzystwie najseksowniejszego rockmena na świecie. - Palant. - powiedział Slash, który właśnie zszedł ze schodów i zmierzał w stronę drzwi wyjściowych.
- Lepiej wyjdź stąd jak najszybciej, bo nie ręcze na siebie! - krzyknąłem.
- A według mnie Duff jest przystojniejszy i bardziej seksowny. - dalej chichotała Jess.
- Widzisz Axl co twoja siostra o tobie sądzi. - zaśmiał się Duff. 
- Ej panie przystojny pomóż mi Jess zaprowadzić do jej pokoju. - poprosiłem jak narazie łagodnie. Wtedy ona wyrwała mi się z rąk i oznajmiła:
- Dam radę sobie sama. - i poszła chwiejnym krokiem w stronę schodów. O dziwo dała smarkula radę i doszła do pokoju.


Jess

Kurwa, pić mi się chce. Która to godzina? 3 w nocy? Ja pierdole. Trzeba zejść od kuchni. Ciemno jak w dupie... O tu jest włącznik. Niech stanie się jasność.
- Duff? - w kuchni przy oknie stał basista. - Co ty spać nie możesz.
- Sikać mi się chciało. A potem tak jakoś tu skręciłem.
- Ja przyszłam po szklankę wody i idę dalej w kimono. - sięgnęłam po szklankę i nalałam sobie napoju. - Aha, Duff!
- Hmm?
- To co wczoraj mówiłam o tobie, to prawda. - uśmiechnęłam się i wróciłam do pokoju.


Slash

- Taa..no...spoko...za pół godziny. Narazie. - odłożyłem słuchawkę. Kurwa samemu mi się nie chce iść. Axl z Izzym gdzieś wybył, a Duffa i Stevena nawet się nie pytam. Zobaczę co z Jess. Poszedłem na górę i słyszałem "Satisfaction" Stonsów. Uchyliłem lekko drzwi do jej pokoju i...
- I can't get now! nanana Satisfaction! nana! - Jess śpiewała przed w t-shircie o trzy rozmiary za duże i w samych gaciach. Wyglądała uroczo.
- Ekhem...Jess! - odchrząknąłem.
- O! Misiek! A wiesz, że powinno się pukać mój drogi. 
- Pukać to ja mogę te laski z Whisky Go Go. Idziesz ze mną do Bacha. Rachel przyszedł. 
- A wiesz, że z chęcią. Daj mi się przebrać.
- Ja nie narzekam. - skomentował Duff, który właśnie przechodził koło drzwi. - Ale t-shirt mógł być krótszy.
- Według ciebie mogło by go w ogóle nie być. - mruknąłem pod nosem.
- Mówiłeś coś?
- Nie, nic. Idź już blondas. Steven cię woła.
- Słyszę. Idziemy do Whisky. A wy? - zapytał.
- Do Sebastiana. - odpowiedziała szybko Jess. Głupi uśmieszek z twarzy McKagana znikł w mgnieniu oka.
- Znowu? 
- No co? Idziemy odwiedzić przyjaciół. Może chodźcie z nami. - zaproponowała. Im więcej tym lepiej. Lubię jak jest dużo ludzi.
- Steven!! - wydarł się Duff. 
- Czego?!
- Chodź tu zarośnięta małpo.
- Ja pierdole, czego? - przyszedł zirytowany Adler.
- Idziesz do Bacha? - zapytałem.
- Nie chce mi się. Mieliśmy iść do klubu.
- Zmiana planów. Jak nie chcesz to nie. - odparł McKagan.
- Wiesz, Izzy i Axl są w The Roxy i chyba do nich dołącze.
- Jak chcesz. - wzruszyłem ramionami. Steven odwrócił się na pięcie i poszedł na dół się ubrać. Po chwili było tylko słychać skrzypienie drzwi. Jessica szybko się przebrała i była gotowa do wyjścia. Ja założyłem swoją ramoneskę i wyszliśmy wszyscy we trójkę. Do Bacha było jakieś 15 minut drogi. Jess dalej nuciła pod nosem Satisfaction, więc ja z Duffem pogadaliśmy o wszystkim i o niczym.


Jessica

Uwielbiam Stonsów! Mogłabym ich słuchać i słuchać. Ale dobra teraz trzeba się ogarnąć. Jesteśmy na miejscu. Slash uderzył dwa razy pięścią w białe drewniane drzwi. Po chwili stanął w nich uśmiechnięty Bach. Najwidoczniej ucieszył na widok tylu gości. Weszliśmy do małego salonu. Stała tam jedna kanapa i dwie pufy, telewizor i stolik do kawy. Przytulnie tu nawet. Oczywiście jest jeszcze dobrze zaopatrzony barek. 
- Rachel! - ucieszyłam się na jego widok. Boże jak ja go dawno nie widziałam.
- No siemasz piękniejsza wersjo Axla. - przytuliliśmy się na powitanie.
- Siemasz zakochańcu. - przywitał się Duff. Slash klępnął go po plecach i usiadł na kanapie. Ja szybko zajęłam miejsce koło niego. Duff usiadł na podłodze. Oparł plecy o jedną z czarnych puf i włączył telewizor. Sebastian przyniósł wszystkich szklanki i trzy butelki Danielsa.
- Moje kochanie! - krzyknął Slash na widok alkoholu.
- Ja dużo nie wypije. Ostatnio już miałam przyjemny wieczór, ale dzisiaj nie chce czuć szumu w głowie. - odparłam, a Bach spojrzał na mnie znacząco.
Ogólnie wieczór spędziliśmy bardzo miło. Rachel i Sebastian byli bardzo podekscytowani przyszłą trasą koncertową. To ich pierwsza. Oczywiście Rachel martwił się, że długo nie będzie się widział z Marią. Ale jak to ujęłam "musicie trochę odpocząć od siebie, bo niedługo nie będziecie mogli na siebie patrzeć".
W trakcie rozmowy musiałam pójść od kuchni po nową szklanę, bo oczywiście swoją musiałam zbić. Przeglądając wszystkie szafki nie mogłam żadnej znaleźć. Cukier, talerze, ciastka, nic, talerze. Mniej więcej to znajdowałam.
- Sebastian! - zawołałam.
- Słucham cię księżniczko? - chyba w ciągu mniej niż sekundy zjawił się w kuchni.
- Gdzie wy do cholery trzymacie szklanki, bo nie mogę znaleźć.
- Tutaj. - Bach wskazał na szafkę, która wisiała nad zlewem.
- Przecież tam są same talerze. - zdziwiłam się.
- Ale na najwyższej półce zawsze znajdziesz jedną szklankę. - podał mi ją. Halo, Sebastian! Jestem ciut mniejsza od was wszystkich jakbyś nie zauważył, no ale cóż.
- Rachel tak cały o tej Marii, z jednej strony im zazdroszczę. - powiedziałam, spoglądając z kuchni na Rachela, który dalej opowiadał o swojej wybrance.
- Szczęściarz. Wiesz, bo ja...
- No co?
- Ja...no...nie wiem jak to ująć. - powiedział Bach a potem...mnie pocałował! Jakoś się mu nie opierałam. Nie wiem, ale podobało mi się. 
- Sorry, ale ja po szmatkę, whisky się wylało.- wszedł Duff z kwaszoną miną.
- Duff? - odparłam.
- Już nie przeszkadzam.
- Nie Duff, czekaj. - nie wiem, ale było mi głupio. Nie chciałam aby on to widział. - Sebastian, przepraszam, ale ja naprawdę cię lubię, jesteś moim przyjacielem, ale...
- Jess naprawdę mi się podobasz. Nie chcesz chociaż spróbować? - zapytał.
- Boże...nie...to znaczy nie wiem. Nie! Sebastian, nie psujmy to tak. Chce żebyś był moim przyjacielem. Boże...Duff. - byłam zdezorientowana. Mówiłam to co mi ślina przyniosła na język. Bach przytulił mnie do siebie.
- Zostańmy przyjaciółmi.- poprosiłam.
- No dobra, jakoś to przeboleje. I przepraszam. Może rzeczywiście nie powinienem.
- Nie, dobra. Zapomnijmy. Wróćmy do reszty.
W salonie Slash i Rachel śmiali się w najlepsze, tylko Duff siedział niezadowolony. Tak mi było głupio. Nie wiem, ale w jakiś sposób mi na nim zależało.
- Wiecie co ja chyba już pójdę. Głowa mnie boli. - oznajmiłam.
- A nie obrazisz się jak jeszcze tu zostanę? - spytał Slash.
- No przecież, że nie. Poradzę sobie Misiek. - uśmiechnęłam się. Poszłam d przedpokoju po kurtkę, pożegnałam się ze wszystkimi i wyszłam. Wracałam do domu bardzo wolnym krokiem. Wyłączyłam się na chwilę. Tak lubię Sebastiana.  Jest przystojny i w ogóle, ale nie wyobrażam sobie z nim być. Cały czas myślałam o Duffie. Nawet nie zauważyłam jak mnie wyprzedził szybkim krokiem.
- Duff! Czekaj! - krzyknęłam za nim.
- Czego? - zapytał oschle.
- To co widziałeś w kuchni, ja chce tylko powiedzieć, że...
- Życzę wam szczęścia i tyle. 
- ...że to nic nie znaczyło!! - skończyłam swoją wypowiedź.
- Dobrze wiedzieć, ale teraz pozwolisz, że pójde szybszym krokiem, bo piździ. - odwrócił się.
- Duff, dlaczego ty taki jesteś? - zapytałam zrezygnowana. - Zależy mi na tobie.
- Jakoś tego nie widzę.
- Jesteś zazdrosny? - zapytałam.
- Może.
- Duff...
- Kurwa, Jess! Podobasz mi się jak cholera! Nie widzisz tego! - krzyknął Duff. Czemu to musi takie być. Ludzi, którzy traktuje jak przyjaciół.
- Duff, ale ja cię tylko lubię, jako przyjaciela. - powiedziałam, a łzy pociekły mi na policzki.
- Dobrze, poczekam, ale błagam, nie każ mi czekać tak długo.
- Duff, ale ja...
- Proszę... - powiedział szeptem. Ja odwróciłam wzrok i spuściłam głowę na dół. Usłyszałam tylko kroki Duffa, który poszedł w stronę domu.

6 komentarzy:

  1. Rozwaliła mnie ta mała fanka taka sweet dziecinka i jeszcze w koszulce z ich logo ^.^
    Nie ma to jak wpadanie na Sebastiana xd
    Axl chodzi zdenerwowany przez Erin biedaczek ;(
    Duff chce się ustatkować poważna decyzja xd
    I mam nadzieje że Jess nie będzie kazała mu długo czekać ; P

    OdpowiedzUsuń
  2. Super opowiadanie. Masz bardzo fajny styl pisania (nie to co ja). Potrafisz świetnie przedstawić "zwyczajne" że tak to nazwę "sceny domowe" np. jak ta z gaciami Duffa.
    Jestem ciekawa ile to Jess będzie kazała czekać Duffowi czekać. Mam nadzieje że nie długo.
    Jak będziesz miała czas to zapraszam do mnie:
    http://life-in-the-paradise-city.blogspot.com/
    P.S Mogłabyś usunąć weryfikacje obrazkową przed dodaniem komentarza. Jest ona strasznie uciążliwa.

    OdpowiedzUsuń
  3. Awww jaka fajna dziewczynka ;D Dzieci jednak wiedzą, co dobre XD
    Fragment z gaciami był epicki <3 buhahaha ;D I jak się modliła, żeby mu spodnie się obsunęły hahah ;P
    Wiedziałam, że Jess podoba się Bachowi xd
    Ale w sumie myślałam, że ona coś czuję do Duffa, a tu nagle, że ma poczekać, bo ona go traktuje jak przyjaciela...
    I podoba mi się, że mówi na Slasha "Misiek" *_*
    Czekam na następne XD

    OdpowiedzUsuń
  4. u mnie nowy xd http://gnr-moja-wlasna-historia.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. JEJEJEJ *-*
    To jest mega zajebiste !
    Czekam na nastepne ! <3

    A tymczasem u mnie nowy xd

    OdpowiedzUsuń